Zbójnicka Grota w centrum Zielonej Góry
W ramach ogólnopolskiej akcji kulinarnej – „Blogerzy Smakują” zostałam zaproszona przez Redakcję portalu urodaizdrowie.pl do wykonania fotorelacji oraz oceny degustowanych w ramach testu dań w restauracji:
Zbójnicka Grota
ul. Chopina 9
Zielona Góra
Jak na góry przystało i nasza Zielona Góra ma swoją góralską knajpę:-). W centrum miasta zatopiona w zieleni, niezwykle klimatyczna, przytulna, mała, niepozorna, a ma taką siłę, która przyciąga ludzi...
Zawsze zastanawia mnie fenomen tego miejsca, bo nie byłam tam po raz pierwszy. Jest to miejsce, do którego się wraca. Wszystkie stoliki jak zwykle zajęte. Miałam problem, żeby robić zdjęcia, nie przeszkadzając klientom. Robiłam to w tzw. międzyczasie, kiedy jedni kończyli posiłek, a drudzy już czekali. Moc jest w obsłudze, która od wejścia wita nas uśmiechem, zachęcając do spędzenia czasu w klimacie góralskim, który od zawsze kojarzy się wszystkim z dobrym jedzeniem i zabawą…
Wystrój wnętrza, jak widać na poniższych zdjęciach, oddaje klimat ludowy. Drewniane ławy, porozwieszane baranie skóry , na ścianach motywy zbójnickie, obsługa ubrana w stroje góralskie – wszystko takie, jakie być powinno.
Restauracja specjalizuje się w daniach kuchni polskiej i góralskiej. Potrawy są świeże, smaczne i co mogę na naszym przykładzie stwierdzić - można najeść się do syta. Ostatnio w naszym mieście pootwierało się sporo nowych lokali, szliśmy do nich pełni nadziei na coś pysznego i innego niż w naszych domach. I z przykrością muszę stwierdzić, że wychodziliśmy z przeświadczeniem, że już tu nie wrócimy, że w domu jednak lepiej smakuje… Inaczej było w Zbójnickiej Grocie, tu również zabrałam swoich domowych testerów. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że to jest właśnie "to”, co najbardziej lubimy i na pewno tu wrócimy.
A co jedliśmy? Oj dużo:-). Na pierwszy ogień poszła kwaśnica, o której w mieście już krążą legendy i befsztyk tatarski.
Po przystawkach dania główne wjechały na stół – pierogi z jagnięciną okraszone sosem ze świeżych kurek podane na sałacie z pomidorem. Cóż mogę napisać, po prostu „niebo w gębie”.
Mężowy talerz zawierał przeogromny placek po zbójnicku.
Zbliżenie specjalnie dla Was, aby pokazać jaki był gruby. Kawał zbója był nie lada wyzwaniem, ale daliśmy radę.
Na koniec przyszła kolej na polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym podane z kluseczkami śląskimi. Mięso doskonale przyprawione, kruche, mięciutkie, rozpływało się w ustach. Połączenie smaków idealne. Na samo wspomnienie, jak to opisuję, gęba mi się uśmiecha i oblizuję się pod nosem.
Przy wysypie nowych międzynarodowych lokali mogę w imieniu chyba większości powiedzieć, że to, co nasze, polskie najbardziej nam smakuje. Natury nie da się oszukać, mamy taki genotyp, że akurat takie smaki są nam najbliższe. Oczywiście eksperymentujemy, od czasu do czasu zmieniamy kuchnie, jednak zawsze wracamy do rodzimej i dobrze - pielęgnujmy nasze tradycje kulinarne, bo warte są przekazania i pochwalenia się. Zbójnicką Grotę w Zielonej Górze serdecznie polecam. Ja tam wrócę, jak wracałam do tej pory, bo nic się od lat nie zmieniło – zawsze pysznie i zawsze tak samo, jak w domu:-)
Będę musiała również tam zawitać, walory smakowe muszą być równie ciekawe jak te wizualne zaprezentowane tutaj! :D
OdpowiedzUsuńteż chętnie odwiedzę ten lokal :) mam nadzieję , że już nie długo zawitam do Zielonej Góry ! zainteresowałaś mnie bardzo !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam !
Marzenko, ja też w niedzielę bawiłam sie w testerkę, tylko że w Warszawie. Przyjemna knajpka Ci się trafiła. :-)
OdpowiedzUsuńO! Ten placek po zbójnicku rzeczywiście jest przeogromny :)
OdpowiedzUsuńwow! to się nazywa dobrze zjeść:) chętnie bym tam wpadła, szkoda, że mam tak daleko..
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Widać, że można się najeść :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńalez to wszytsko wspaniale wygląda:D achhh
OdpowiedzUsuńDużo prawdy w tym podsumowaniu. Prawdziwe i najbardziej wartościowe jakościowo jest zawsze lokalne jedzenie. Zagraniczne kuchnie to na ogół lepsze lub gorsze imitacje.
OdpowiedzUsuńZnasz moje zdanie na temat jedzenia knajpowego , ale chce do Zielonej Gory !
OdpowiedzUsuńwnętrze zachwyca:) jedzenie wygląda bardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuńMmm, ale się głodna zrobiłam.
OdpowiedzUsuńMoje smaki!
OdpowiedzUsuńJagnięcina, pierogi, kluchy, kwaśnica...pycha!
Podczas kolejnej wizyty w Zielonej, na pewno tam zajrzę:)
marzenko, świetna relacja, knajpa wygląda pięknie ;)
OdpowiedzUsuńAj ale bym zjadła teraz tego zbójnickiego placka, uwielbiam taką kuchnię, czemu mnie nie zabrałaś ze sobą? :(
Ale fajne miejsce!
OdpowiedzUsuńChoć takie miejsca to zdecydowanie nie moje klimaty, to tatara bym zjadła ;-)
OdpowiedzUsuńNo super dania, totalnie mój gust, na pewno tu zawitam i tez się objem tak jak ty haha!
OdpowiedzUsuńte pierogi! :) mniam
OdpowiedzUsuńno to sobie pojedliście :) świetne i klimatyczne miejsce!
OdpowiedzUsuńPrzed chwilą zjadłam kolację, ale patrząc na te zdjęcia...zgłodniałam:)
OdpowiedzUsuńMarzenko, jak będziesz tak dalej, to ja przyjadę tam do Ciebie i wyjem wszystko, co najlepsze placek zbója i tatar pójdą na pierwszy ogień!
OdpowiedzUsuńDzięki temu projektowi może powstać mapa kulinarnych perełek ...
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie i smacznie będzie z nią podróżować po kraju :)
Bardzo ciekawa relacja ...
No Kochana! Moim faworytem zostały polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym z kluskami śląskimi, matko ile bym dała za taki obiadek:))))))))
OdpowiedzUsuńBuziaki Marzenko i miłego weekendu życzę:)))
Wybieram tatar,jeżeli przez Ciebie sprawdzony.
OdpowiedzUsuńMasz rację, taki mamy genotyp i do tych smaków nas ciągnie :)))
OdpowiedzUsuńA ja w górach nie zjadłam nic smacznego :(. Naprawdę bardzo się zawiodłam, bo liczyłam kwaśnicę, na pstrąga i inne... Nic mnie nie powaliło!
Jedyne co było smaczne to słodkości.
A teraz w Zbójnickiej Grocie to można się poczuć jak w nadmorskim kurorcie :) !! Od jakiegoś czasu można tam zjeść AUTENTYCZNIE świeżą , morską rybę. Polecam pysznego dorsza lub sandacza , oczywiście również góralskie smakołyki.
OdpowiedzUsuńwczoraj miałam niemiłą okazję pierwszy raz zjeść coś w tej "restauracji"
OdpowiedzUsuńto było coś potwornego, w czasie przygotowywania posiłku było tylko słychać kuchenki mikrofalowe...ale ok, pomyślałam ,że trzeba dać szansę. to co dostaliśmy na talerzu to było coś okropnego, zamówiliśmy zestaw strogonow i filet z kurczaka w sosie kurkowym z kluskami śląskimi. sosy to sama śmietana do tego chyba przeterminowana bo skisła , od razu paliła zgaga, kluski śląskie grudowate gluty na dodatek ze skórą od ziemniaków , strogonow to było twarde kawałki mięsa zalane śmietaną z twardymi kluskami i breją z buraków. coś strasznego, nigdy nigdzie nie jadłam tak źle, to był pierwszy i ostatni raz w tej jadłodajni... i na koniec rachunek za te cuda-120 zł. to jest jakaś żenada.
Jestem w wielkim szoku. Jadłam tam już wiele razy, w niewielu miejscach mi smakuje i nic takiego mnie nie spotkało.
UsuńWraz z mężem chodzimy do tej restauracji od długiego czasu i zawsze wszystko
OdpowiedzUsuńidealnie nam smakowało .Mało jest takich miejsc gdzie można tak dobrze zjesc.
Po przeczytaniu wcześniejszych komentarzy wybrałam się z rodziną na niedzielny obiad. Zamówiliśmy zestawy obiadowe. Po 45 min oczekiwania grzecznie zapytałam panią obsługującą jak długo trzeba będzie jeszcze czekać , ona na to opryskliwie, że inni czekali 1,5 godz. Ok pomyślałam jak już tyle czekamy to poczekamy. po 1 godz oczekiwania dostaliśmy obiad. Jedzenie przeciętne na pewno nie warte tej ceny zestaw szwejk kiepski, pierś prawie wcale nie doprawiona ratował ją sos czosnkowy,sałatka masakra większość czerwona cebula, najlepsze były ziemniaczki pieczone ale cena 36 zl za zestaw zdecydowana przesada.
OdpowiedzUsuń