Panforte di Siena


Przymierzałam się do jego przygotowania już od kilku lat...Ciągle mi było nie po drodze. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, bo tak naprawdę  smakowo mi bardzo pasuje, więc jak najbardziej jest po drodze. Czyli jednym słowem zmarnowałam tyle lat...Włoski przysmak bożonarodzeniowy wypełniony bakaliami. Przygotowując go pamiętajmy o jednym 'ale'. Mogą sobie na niego pozwolić osoby o mocnych i zdrowych zębach;-) Ja zrobiłam go na spotkanie przedświąteczne ze znajomymi. Zapakowany w malutkie porcyjki, owinięty celofanem  ucieszył obdarowane panie:-)


Składniki:
  • 130 g orzechów laskowych,
  • 100 g blanszowanych migdałów,
  • 30 g posiekanych orzechów włoskich,
  • 100 g posiekanych suszonych fig,
  • 100 g suszonej żurawiny,
  • skórka starta z 1 pomarańczy,
  • 2 łyżki kakao,
  • 1 łyżeczka cynamonu,
  • 1/2 łyżeczki  mielonego imbiru,
  • po 1/2 łyżeczki rozgniecionych w moździerzu goździków i kardamonu,
  • 1/4 łyżeczki  startej gałki muszkatołowej
  • 80 g mąki pszennej,
  • 175 g miodu,
  • 100 g cukru.

+ cukier puder do posypania.

Przygotowanie:

Piekarnik nagrzać do temp. 180 stop. C, prze 15 minut prażyć migdały i orzechy laskowe.  Po wyjęciu z piekarnika za pomocą suchej ściereczki oczyścić orzechy ze skórki. Wymieszać wszystkie składniki w misce za wyjątkiem miodu i cukru. W garnku roztopić miód i cukier. Gorącą masę wlać do miski i szybko wymieszać z pozostałymi składnikami. Całość wylać do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia, wyrównać. Zapiekać w 155 stop. C przez około 45 minut. Gdy panforte wystygnie należy oprószyć je cukrem pudrem. Przechowywać zawinięte w pergamin. Kroić na porcje w postaci cienkich pasków.



Panforte  pochodzi ze Sieny w Toskanii,  znaczy dokładnie "mocny, ostry chleb" - dzięki mocnym i ostrym przyprawom. Zupełnie nie przypomina chleba, raczej smakowo zbliżone jest do piernika. Spacerując ulicami Sieny  nie sposób przejść nie zauważając witryn cukierni wypełnionych  tymi smakołykami.   Pierwsze wzmianki o panforte   pojawiają się już w trzynastym wieku. Uznawany był także za afrodyzjak, a to z powodu rozgrzewających i pobudzających krew przypraw korzennych.



Komentarze

  1. Mi też ciągle brakuje czasu, by je przygotować :(
    Koniecznie w przyszłym roku :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. wygląda na baaaaardzo dobre;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję ten smak, wyobrażam go sobie jako bardzo miły dla mojego podniebienia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pysznie wygląda :) Udanych Świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny pomysł na prezent, muszę zapamiętać :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Copyright © zacisze kuchenne